Czy zastanawialiście się kiedyś jaki związek ma pieczony kawałek chleba ze wznoszeniem toastu?
Oba wydają się być jakby z dwóch światów. Czy na pewno?
Już od VI wieku przed naszą erą starożytni Grecy wznosili toasty dla przyjaciół dedykowane zdrowiu – z bardzo praktycznego powodu – żeby upewnić ich, że podane wino nie jest zatrute. Zatruwanie wina stało sie w tamtych czasach powszechnie stosowanym sposobem rozwiązywania problemów w relacjach społecznych – pozbywaniem się wrogów i konkurentów, zapobieganiem niewłaściwym małżeństwom itp. Nalewanie przez gospodarza wina z jednego naczynia wszystkim uczestnikom biesiady, wypijanie przed gośćmi i udowadnianie im tym samym, że jest dobre oraz wznoszenie toastu z zachętą do korzystania z trunku stało się symbolem przyjaźni i czystych intencji.
Rzymianie, będący pod wpływami kultury greckiej, starali się kształtować swoje zwyczaje w podobny sposób. Nie dziwi więc to, że zwyczaj wznoszenia toastów podczas spotkań był u Rzymian tak samo popularny.
Nazwa “toast” wywodzi się z popularnej wówczas praktyki zanurzania kawałka pieczonego chleba w winie. Robiono to w celu złagodzenia niekorzystnych efektów w niektórych winach, które czasami Rzymianie musieli wypijać.
Historia takiego zachowania wspomniane było w dziele Szekspira Wesołe Kumoszki z Windstoru, kiedy to Falstaff prosząc o dzbanek wina wygłasza słowa “włóżcie do niego tost”. Węgiel w rzeczywistości nieznacznie redukuje wrażenie kwasowości wina czyniąc je bardziej znośnym. W dawnej łacinie “tostus” określał pieczony lub spieczony i stał się odniesieniem do kieliszka wina i wznoszenia toastu.
W XVIII-tym wieku uczestnicy biesiad preferowali raczej wznoszenie toastów na cześć osób już nieżyjących – zwykle celebrytów lub pięknych kobiet. Kobiety, które stawały się obiektem wielu takich toastów stawały się znane jako “toast miasta”.
Poczynając od XIX-tego wieku toasty stawały się idealną cechą przyjęcia. Jak przedstawiają kronikarze ”angielski książe pisał w 1803 roku że każdy nalany kieliszek podany podczas przyjęcia powinien być dedykowany komuś” i od tego czasu unikanie toastów było uważane za szkockie niegrzeczne tak jakby nikt z uczestników nie był godny wzniesienia toastu. Jednym z realnych sposobów obrażenia gościa było pominięcie przy wznoszeniu toastu – jak pisał książę był to oczywisty dowód pogardy.